
Fatalnie zakończył się 2018 rok dla Marcina Piwnika. Kończył się wyśmienicie. Szef sandomierskiego PSL wygrał wybory w swoim okręgu i pewnie zdobył mandat. Ludowcy zdobyli większość i nic dziwnego, że przy wyborze starosty wskazali na swego szefa. Piwnik wprowadził się w listopadzie do najważniejszego gabinetu w starostwie. Czy na długo?
W ostatnią ubiegłoroczną sobotę wieczorem doszło do wypadku rogowego na ul. Koseły w Sandomierzu. W hali Widowiskowo-Sportowej rozpoczynał się koncert charytatywny. Na ten właśnie koncert szło dwóch mężczyzn. 48-latek i o rok starszy kolega przechodzili po przejściu dla pieszych, gdy uderzył w nich osobowy mercedes. Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Karetka pogotowia, policja i tłum gapiów. Dla potrąconych skończyło się nie tak groźnie, jak to wyglądało z boku. Starszy ze złamaną nogą jest w szpitalu. Młodszy odniósł tylko niegroźne obrażenia. Kierowca mercedesa był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Policja ujawniła, że za kierownicą mercedesa siedział 38-letni mieszkaniec pow. sandomierskiego.
Choć policja nie ujawnia personaliów kierowcy, to w wypadku nie ma żadnej tajemnicy. Są świadkowie, którzy widzieli, kto kierował mercedesem. To starosta sandomierski. Starosta Marcin Piwnik przyznał się zresztą do tego. – To była chwila nieuwagi – wyjaśniał dziennikarce Radia Kielce, współczując przy tym ofiarom potracenia. Zaraz w Królewskim Mieście rozpoczęły się dywagacje na temat ewentualnej zmiany na stanowisku starosty. Decyzja należy najpierw do samego starosty, a później do sądu. Jeżeli Temida uzna, że Marcin Piwnik dopuścił się przestępstwa umyślnego i ukarze go pozbawieniem wolności, sprawca sobotniego wypadku będzie musiał oddać mandat radnego, a wojewoda wystąpi do radnych o odwołanie go z funkcji starosty. Do tego jest jednak długa droga, a póki co, starosta Piwnik ma co robić dla mieszkańców Sandomierszczyzny.
Marcin Swobodny
Facebook
RSS